Kiedyś coś tam wspominałam że pisałam... a oto fragment:
W pokoju panował przygnębiający półmrok, dziewczyna siedząca na drewnianym taborecie zdawała się być nieobecna.
Tak naprawdę nie myślała o niczym, czuła pustkę w sercu która jakby rozdzierała jej umysł i sprawiała ból który czuła każdą cząstką ciała.
Nie, nie mogła o nim myśleć, o jego cudownych hipnotyzujących radosnych oczach a przede wszystkim o jego boskim uśmiechu który sprawiał że serce zaczynało bić mocniej i mocniej, ręce zaczynały się pocić a twarz rumienić. Za każdym razem gdy wspomnieniem sięgała choć po najdrobniejszą myśl o nim, z oczy wypływała niekontrolowana łza, jak kropla krwi wylewająca się z rany. Choć nie miała ani jednego siniaka czy rany czuła że z każdą krwawą łzą i każdą bolesną myślą traci siłę i energię by żyć dalej, było to dla niej jak ciosy zadawane przez silniejszego, nieznanego przeciwnika. Spojrzała przez okno, tam dostrzegła nic nie znaczących dla niej ludzi bo czy kiedykolwiek coś będzie jeszcze dla niej ważne, skoro straciła już ostatnią szanse na szczęście?
Jak mogła żyć dalej, skoro straciła coś najcenniejszego?
Straciła uczucia, czy kiedyś spotka kogoś takiego jak on?
Zakończyło się to, co w ogóle się nie zaczęło.
Choć nie rozmawiali, każde najdrobniejsze przypadkowe muśnięcie dłoni wydawało się czymś nierealnym, niesamowicie pięknym i niepowtarzalnym.
Wiedziała że może iść do niego i popatrzeć przez szklaną szybe, lecz nie mogła, to byłby ból jakiego nie zniósłby nikt, jeszcze nigdy w życiu nie spotkała chłopaka który wzbudzałby w niej takie emocje, to było coś więcej niż zwykłe zauroczenie.
Trudno określić takie uczucia, masz ochotę być obok niego blisko ale potem chcesz jak najszybciej uciec żeby niczego nie zepsuć.
Ucieczka jest łatwa, każdy może się jej podjąć.
Dziewczyna nie miała już sił… albo po prostu nie była na to gotowa, nie chciała podejmować ryzyka bo lęk był silniejszy. Gdy tchórzostwo zwyciężyło los postanowił z niej zadrwić i dać do zrozumienia jak ważny jest dla niej ten „niepozorny” chłopak.
Ból stawał się coraz silniejszy, zaczęła zsuwać się z krzesła, wtuliła głowę w dłonie, które zaczęły być mokre od słonych łez. Czuła że jej serce chce sprzeciwić się umysłowi, ma ochotę wyrwać się z piersi. Zaczęła bezmyślnie kopać nogami w ścianę naprzeciwko, coraz mocniej. Nic to nie dawało czuła ból które niemiłosiernie uderzały o twardy tynk lecz dotkliwszym cierpieniem była pustka i bezradność, które wbijały w nią niewidzialne sztylety.
Dłonie zacisnęła w pięści i uderzała nimi o podłogę, chciała krzyczeć, bić i płakać. Rozpacz i nieposkromiony gniew zapanował nad nią. Szybko wstała i pobiegła do łazienki.
Popatrzyła w lustro, co w nim ujrzała?
Napuchniętą, czerwoną twarz z resztkami rozmazanego tuszu wokół oczu. Wyszeptała:
„Jestem żałosna”. Kolejna fala łez nie dała się powstrzymać. Jej całe ciało drżało, podniosła nożyczki leżące nieopodal. Z rozczochranych włosów oddzieliła niewielki kosmyk znajdujący się obok twarzy. Nożyczkami skróciła go o połowę. Obcięte włosy spadły bezwładnie na umywalkę, pochyliła się nimi i zaczęła głodzić palcem.
Żarówka w łazience stawała się coraz bardziej denerwująca, oślepiała oczy z których ciągle spływały nieposkromione łzy. Wszystko naokoło było skąpane w jaskrawym potoku światła, zdawać by się mogło że łazienka stała się dostrzegalna, tak beznadziejnie wyraźna. W jej sercu zrodziło się nowe niepokojące uczucie, zagubienie. Co teraz miała ze sobą zrobić? Udawać że nic się nie stało? To byłoby najracjonalniejsze wyjście, wtedy nie musiałaby
dużo o tym mówić ani myśleć więcej niż to będzie konieczne. Tylko że nie miała ochoty powracać do szarej normalności bez niego, to właśnie on sprawił że wytrzymała, że miała na co czekać i co wspominać. Każdy dzień który przedtem wydawał się beznadziejny zamieniał się w słodkie oczekiwanie aż go zobaczy, tylko zobaczy to wystarczało.
Jak sie nie podobało to przeżyje... w końcu liczy sie tylko szczerość ;]
Chciałam podziękować Cycowi że mnie przestraszyła i kazała iść do lekarza,
bo twoje przeczucia się spełniły... zapalenie spojówek ;/
siedzę w domu i odpoczywam ;D nie wiem czy jutro pójdę do szkoły...
Pink - Fuckin' Perfect
nie mam już co pisać... dziś wole czytać blogi innych ;P
THE END
Osobiście nie przepadam za takimi opowiadaniami, zawsze w książkach omijam długie opisy haha :D ale samo w sobie jest zajebiste, podziwiam ludzi którzy umieją tak ładnie pisać *_*
OdpowiedzUsuńBiedna Oleczka :( :***
Dziękuję. ♥
OdpowiedzUsuńMi się podoba to co piszesz, sama kiedyś coś próbowałam, ale straciłam chęci. ; )
jesteś genialna !
OdpowiedzUsuńFajny blog:Zapraszam do mnie:)
OdpowiedzUsuńDzięziękkuję :*
OdpowiedzUsuńZdam swoją osobistą ocenę jak wrócę z fimu :D
Tak, prowadzę oba te blogi :) plus jeszcze jednego szafiarskiego, plus fbl ;D Też dodaję do obserwatorów :) Fragment przeczytam później, bo teraz zabieram się za matmę :/
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę piosenkę pink !
Ja czasami jak patrze w lustro mam wrażenie, że wyglądam na 40-stke, ale tylko wtedy, kiedy się nie wyspie :DD W sumie i Twoja i moja sytuacja jest dość irytująca :)))
OdpowiedzUsuń